Zdarzył się cud- N spała do 8:20! Szczęśliwi i wypoczęci nawet nie żałowaliśmy, że nie zdążyliśmy na targ rybny Tsukiji. Pominęliśmy ten punkt programu i udaliśmy się od razu do Ginzy- dzielnicy luksusowych sklepów, nie na zakupy, ale po to aby poobserwować ludzi:). Ginzę jednak jakimś cudem przeoczyliśmy, bo po krótkim spacerze zamiast na Chuo Street znaleźliśmy się w okolicy Tokyo International Forum. Ten przepiękny nowoczesny budynek, cały przeszklony, łącznie z "kładkami" pomiędzy poszczególnymi piętrami zrobił na nas ogromne wrażenie. N też cała była przeszczęśliwa i raczkowała sobie radośnie pomiędzy wspornikami, dokładnie badając budowę podłużnych naziemnych kratek wentylacyjnych. Nastała akurat pora lunchu, więc zjedliśmy posiłek z japońskimi korpoludkami, jak oni siedząc na kamieniach przed budynkiem.
Słońce przyjemnie grzało, więc zdecydowaliśmy się na spacer po ogrodach cesarskich, w których kwitła jeszcze samotna wiśnia! Bez wahania dołączyliśmy do tokijczyków i rozłożyliśmy w jej sąsiedztwie piknikowy koc - taka nasza namiastka hanami. R szalał z aparatem , czego efekty widać poniżej. Jeden z modeli chętnie pozował puszczając w jego kierunku bańki.
Po południu podjechaliśmy do Odaiby- futurystycznej dzielnicy Tokio, a tam przywitała nas statua wolności (!!!), przyportowa promenada, kolejna kwitnąca wiśnia i plaża (N. była zachwycona). Zakończyliśmy dzień oglądając panoramę miasta w Shinjuku z Tokyo Metropolitan Government Building.
Imperial Palace |
0 comments:
Post a Comment