DZIEN 8: TREKKING Z MAGOME DO TSUMAGO

(28.04)
Dzisiejszy dzień sponsorował wyraz 可愛い [kawaii] (
w wolnym japonskim tlumaczeniu oznacza "cutto", czyli słodziu, eng. cute) - na szlaku trekkingowym mijające nas wycieczki szkolne na widok N chóralnie powtarzały kawaii, zaczepiały nas ekspedientki w sklepie i przechodnie na ulicy, wszyscy z szerokim uśmiechem i kawaii na ustach:)

Dzień zaczęliśmy późno, bo ulewa nie zachęcała do wyjścia z domu. Zjedliśmy niespiesznie pyszne śniadanie- tradycyjne już onigiri oraz totalny hit, przypadkiem odkryty poprzedniego dnia, czyli ptysiowe bułeczki z budyniowym nadzieniem. Wszysko popiliśmy pyszną , tradycyjnie parzoną, a w moim przypadku również nie słodzoną kawą (cudowna odmiana w stosunku do puszkowanych ciepłych kawowych ulepków, które w siebie wlewaliśmy przez pierwsze dni pobytu). 


W między czasie trochę się przejaśniło więc ruszyliśmy na trekking pomiędzy Magome i Tsumago, starymi pocztowymi miasteczkami. Zaczęliśmy od Magome, bo w ten sposób pod górę idzie się tylko 2 km z 8, co ma ogromne znaczenie , gdy człowiek dźwiga 9kg dzidziusia i cały plecak pieluch, ubranek na zmianę oraz jedzenia:). 

Po drodze (1h drogi przed Tsumago) zatrzymaliśmy się na herbatę w pięknym, tradycyjnym japońskim domu, serwowaną przez przemiłego starszego pana. N od progu roztoczyła swój czar... uśmiechnięty staruszek nie oparł się wpływowi naszej kawaii i nosił ją na rękach, podsuwając co chwilę nowe przedmioty do zabawy. W tym czasie deszcz się wzmógł i trekking dokończyliśmy z parasolami w dłoni. Gdy dotarliśmy do Tsumago, miasteczko było niemal puste, a wszystkie restauracje pozamykane- pogoda odstraszyła turystów. Wzięliśmy więc taksówke do Nagiso (uciekł nam autobus, a na następny trzeba było czekać kolejną godzinę), skąd odjeżdżał pociąg do domu. 

Myśleliśmy, że skoro nie udało nam się zjeść w Tsumago, to skazani będziemy na jakiś makaron ze sklepu podgrzany w mikrofali, ale nie doceniliśmy mocy N! W sklepie, gdzie ostatecznie znaleźliśmy tylko wino śliwkowe na wieczór, właścicielka oczarowana kawaii obdzwoniła pobliskie restauracje, znalazła nam otwartą i zaangażowała męża , żeby nas tam podwiózł:) Zjedliśmy więc cudowny makaron gryczany (soba) z tempurą, popijając wszystko pyszną zieloną herbatą. N dostała koszyk klamerek do bielizny i zachwycona bawiła się nimi przez całą kolację. Na koniec wciągnęła trochę soby, wzgardziła krewetką i uznała, że jest śpiąca. Zebraliśmy się więc do wyjścia, lecz właściciel odparkował już auto, żeby nas odwieźć do domu, bo przecież pada! Rozstaliśmy się więc w ukłonach z Arigatou gozaimasu na ustach i ogromnie wdzięczni za pomoc na progu naszego domu.

Magome
Nojiri
trekking Magome-Tsumago

Nojiri: tempura i soba


0 comments:

Post a Comment

 

Flickr Photostream

Followers

Twitter Updates

Translate

Meet The Author