(10.05)
Dzisiejszy dzień obficie zakrapiany był adrenaliną i niestety nie było to spowodowane turystycznymi atrakcjami. N obudziła nas o 4:30 ogromnym płaczem. Była cała rozpalona i po chwili zaczęła bezsilnie lecieć z rąk. W takiej sytuacji pozostają dwie rzeczy. Skorzystanie z wykupionego ubezpieczenia i szukanie szpitala oraz telefon do zaufanej cioci E, która zawsze pomoże, o każdej dosłownie porze ;)
Trzeba przyznać, że ubezpieczenie PZU nas nie zawiodło. W szpitalu zapewniono nam tłumacza, a lekarz przepisał odpowiednie medykamenty. O dziwo leki (a także syrop dla N) specjalnie przyrządzane są na miejscu na potrzeby danego przypadku, a apteka to okienko, gdzie pani wydaje je według numerków.
Na szczęście wszystko wróciło do normy i walczymy jedynie z katarem. Jednak w trosce o N, dalszy plan wycieczki został mocno zmodyfikowany i będzie raczej stacjonarny. Dziś zamiast Norboribetsu zadowalamy się spacerami po parku.
Friday Freebie Image: Book with Rose
-
Here is your Friday Freebie image for August 22nd! This image is
exclusive to our Friday Freebie email subscribers. Click on the image above
to bring i...
0 comments:
Post a Comment