(01.05)
Z N wpadliśmy, jak co dzień z resztą, w dziurę czasową...wstaliśmy o 6:00 a tu nagle po 5 minutach była już 9:00 i do Hiroszimy dojechaliśmy dopiero około 12:00, wsiadając przy tym do niewłaściwego pociągu. W Hiroszimie zatrzymaliśmy się z zadumą przy, A-Bomb Dome, a więc tym, co zostało z dawnego budynku prefekturalnego po zrzuceniu pierwszej bomby atomowej. Przespacerowaliśmy się też koło zamku, ale większość czasu tradycyjnie spędziliśmy na trawie. N jest jedna, nas tylko dwoje, a więc ma przewagę i duży wpływ na planowanie trasy:)
Z Hiroszimy udaliśmy się do Miyajimy, aby obejrzeć pływającą bramę torii i....pogrzebać w piasku na plaży. Z racji tego, że za późno wyszliśmy z domu, nie było już czasu na inne atrakcje. Powoli przywykamy do tego, że plan zwiedzania jest elastyczny, jak gumka od majtek.
Na Miyajimie skusiliśmy się też na lokalny przysmak- ciasto biszkoptowe w kształcie liścia klonu z nadzieniem, w naszym wypadku czekoladowym. Po gofrowych rybkach z Matsumoto staramy się nie wychodzić poza uniwersalny standard smakowy, a w szczególności już unikamy zielono-herbacianych wynalazków.
Do domu wróciliśmy koło 24:00, bo uciekł nam ostatni bezpośredni shinkansen do Kioto i trzeba było przesiąść się w Osace na lokalny pociąg.
Seaside Christmas Junk Journal by Rhonda Ellzey
-
Seaside Christmas Junk Journal Hey, everyone! Rhonda Ellzey of Joy
Junktique, one of our amazing Junk Journal Design Team Members, created a
fabulous ‘S...
0 comments:
Post a Comment